To miał być thriller? - no bez jaj.Rozczarowanie - ja wiedziałem,że to nie będzie film akcji,ale liczyłem na jakieś większe emocje,czy napięcia ale niestety nic takiego nie otrzymałem.Czekałem aż coś się wydarzy i czekałem,aż w końcu jak coś się zaczęło dziać to były to bzdury na resorach.Nie kupuję tego spalenia posiadłości,nie kupuje tej podróbki i nie kupuję morderstwa tej laski - nie przekonało mnie to i nie porwało.Sam film przegadany na maksa z niezbyt porywający dialogami często o niczym do tego na dokładkę nie ciekawi i niezbyt sympatyczni snobistyczni główni bohaterowie.Na plus - ładne zdjęcia w Italii oraz kilka lepszych scen,które można policzyć na palcach jednej ręki.
Po raz pierwszy pozwolę sobie się z Tobą nie zgodzić, choć cenię naturalnie Twoje uwagi. Wszystko rzecz jasna jest kwestią gustu, ale dialogi w moim odczuciu bardzo smaczne, kwaśny klimat podejrzliwości zdecydowanie na plus. Do tego wspomniane włoskie krajobrazy. Całość, jak dla mnie, stanowi grę reżysera z widzem. Widzem, który chcąc, nie chcą, utożsamia się trochę z głównym bohaterem. Pytania - jak daleko jest się w stanie posunąć? Czy ujdzie mu to na sucho? Czy psychicznie (już po) będzie sobie w stanie z tym poradzić, czy jednak zjedzą go wyrzuty sumienia? Sporo symboli... tabletki (nałóg, ale czy tylko... a może tylko dzięki nim funkcjonuje), muchy, puste obrazy, okrywane meble i sprzęty (zmiany w życiu, przeprowadzka a może niepożądany gość :)), blondynka, która robi właściwie za kogo? za co? sumienie? Po próbie morderstwa w wannie ona daje mu drugą szansę, nadzieję na poprawę?. Widz od początku ma wrażenie, że uczestniczy w przedstawieniu, i że to jego reżyser będzie chciał wyprowadzić w pole. Złapać na nieuwadze w tym nieco powolnym budowaniu akcji.